Anastastasija Čarniaŭskaja-Makiejenka, haspadynia ahrasiadziby, raskazała «Našaj Nivie», što na siadzibie ŭ ich zaraz 30 koniej. I za kožnym patrebien kožny dzień nahlad.
«Ich treba advieści papaić, my zajmajemsia prakatam, vučym vierchavoj jaździe, tamu i na treniroŭku, byvaje, treba kania advieści. Tak što dapamoha kałmataha kaniavoda vielmi darečy. Sabaka koniej nie baicca i sam biarecca za lejcy, viadzie žyviołu, kudy treba. My sami ździŭlajemsia, nakolki sabačka razumny», — raskazvaje haspadynia siadziby.
«Pad kapyty nikoli nie lezie, vykonvaje techniku biaśpieki. Kali koń lažyć, moža na jaho ŭskočyć. Z raźbiehu pakul nie atrymoŭvajecca — vysoka. Ale čamu jamu tak koni padabajucca, my sami nie viedajem. Koni ŭ nas spakojnyja, staviacca da sabaki z razumieńniem».
Anastasija raskazvaje, što padkinutyja žyvioły — heta cełaja biada siadziby.
«Nam i ŭ skryniach ščaniukoŭ i kacianiat padkidajuć, u miachach. Byvaje, ranicaj pračynajemsia, a na hanku ŭžo stajać hałodnyja roty. Padkormlivajem, starajemsia znajści haspadara. Kali nichto nie biare, pakidajem u siabie. A što rabić? Tak i z hetym sabačkam. Darečy, heta dziaŭčynka. Siońnia ŭžo imia prydumvali, pakiniem sabie. Dzieci jaje palubili. Dy i nie tolki dzieci. Ad hetaha sabački ŭ zachapleńni i koni, i kozy, i asioł, i navat viarblud», — śmiajecca Anastasija.