«Uvaha! Uvaha, havoryć palicyja! Na atamnaj elektrastancyi ŭ Hrafienrajnfieldzie pad Švajnfurtam siońnia kala dziesiaci hadzin ranicy zdaryłasia avaryja…»

Uryvak z knihi Hudrun Paŭzievanh «Chmara». Pierakład Uładzimira Papkoviča.

«Uvaha! Uvaha, havoryć palicyja! Na atamnaj elektrastancyi ŭ Hrafienrajnfieldzie pad Švajnfurtam siońnia kala dziesiaci hadzin zdaryłasia avaryja. Nasielnictva Šlica, jak i ŭsioj akruhi Fohielbierh, prosiać terminova dziela svajho zdaroŭja nakiravacca ŭ zakrytyja pamiaškańni i začynić usie dźviery i vokny. Pierakryjcie vientylacyju i vyklučycie kandycyjaniery. Charčujciesia pa mahčymaści tolki kansiervami ź blašanak i słoikaŭ, jakija jość doma, ci ź inšych niedasiahalnych dla pyłu ŭpakovak! Karmicie svaich chatnich žyviolin tolki kormam, jaki zachoŭvajecca ŭ kvatery, puni ci chlavie. Uklučycie svaje radyjo- i telepryjomniki. Infarmujcie svaich susiedziaŭ pa domie. Heta tolki prafiłaktyčnyja miery! Pryčyny dla tryvohi niama. Zastavajciesia spakojnymi i razvažlivymi...»

Hučnahavaryciel zamoŭk.

«Toje ž samaje kazała i Almut, — uskliknuŭ Uli. — Nam treba iści ŭ sklep i začynić usie dźviery i vokny. Ale ŭsie adjazdžajuć!»

Jon pakazaŭ uniz na haradok. Adtul nakočvałasia chvala šumu. Mašyny ŭtvarali zatory pry vyjezdach na Vakzalnuju vulicu i sihnalili. Tam, dzie daroha z Fuldy ŭpirałasia ŭ Vakzalnuju vulicu, utvaryłasia čarha. Pierad akruhovaj aščadnaj kasaj sutyknulisia dźvie mašyny. Jana-Bierta pačuła kryk. Ale natoŭpu nie było. I na vyjeździe na Łaŭterbach zdaryłasia sutyknieńnie. Mašyny abjazdžali miescy zdareńniaŭ, hajdalisia, uźjazdžajučy na tratuar. Daroha na zachad, ubok Łaŭterbacha, była nadzvyčaj ažyŭlenaja. Ale samaja mahutnaja chvala kaciłasia na poŭnač. Šmat chto, vidać, sprabavaŭ trapić na aŭtaban Kasel-Viurcburh.

Unizie, nasuprać haraža, u mašynu sadziłasia siamja Sołtaŭ. Aŭto było całkam nabita rečami. Na zadnim siadzieńni mieściłasia, ucisnutaja pamiž sumkami i karabami, staraja fraŭ Hajlbiert. Fraŭ Sołtaŭ vysunuła hałavu z bakavoha akna.

«Vy ž nie dumajecie tut zastavacca? — kryknuła im navierch. — Zaraza ŭ luby momant moža dabracca siudy!»

«Začynić akno!» — pačuła Jana-Bierta jak zaroŭ hier Sołtaŭ.

Fraŭ Sołtaŭ zaciahnuła hałavu nazad, akno začyniłasia, mašyna dała zadni chod i źnikła za aharodžaj.

«Čamu jany źjazdžajuć?» — spytaŭ Uli.

«Bajacca», — adkazała Jana-Bierta.

«A my?» — spytaŭ Uli.

Jana-Bierta ŭschlipnuła. «Nie», — skazała jana, niahledziačy na Uli.

Jana sprabavała abdumać stanovišča. U ich byli tolki rovary. Ci mahli jany na ich uciačy ad paŭdniova-ŭschodniaha vietru?

…Joj na pamiać pryjšli atamnyja bunkiery. Mahčyma, im varta było b uładkavacca ŭ sklepie?

«My zastajomsia tut ci pajedziem?» — nie supakojvaŭsia Uli. «Kali my zastajomsia, ja pajdu dadzirać bulbu. Ja chaču jeści...»

«My zastajemsia tut, — skazała jana rašuča. — U sklepie».

Uli kiŭnuŭ i znoŭ chacieŭ viarnucca ŭ kuchniu. Jana-Bierta rastłumačyła jamu, što niama času dzierci bulbu, i daručyła jamu sabrać dla sklepu posud. Sama ž jana zabiehała pa ŭsim domie, začyniajučy dźviery i vokny.

Uli znoŭ uklučyŭ radyjo na kuchni na ŭsiu moc. Navat u sklepie stała čutno novaje paviedamleńnie:

«Usim žycharam Paŭnočnaj Bavaryi i Uschodniaha Hiesena! Kali łaska, nie pakidajcie svaich pamiaškańniaŭ biez dazvołu adpaviednych ustanoŭ! Usie rajony, jakija surjozna zabrudžany, evakuirujucca. Chto budzie ŭciakać biez dazvołu, stvaraje ciažkaści dla bieśpieraškodnaha darožnaha ruchu i tym samym parušyć mierapryjemstvy pa evakuacyi. Orhanam palicyi dadzieny rasparadžeńni prymać žorstkija miery ŭ vypadku niepasłušenstva, z metaj vyzvalić transpartnyja šlachi dla ŭparadkavanaj evakuacyi. Spakoj — pieršy hramadzianski abaviazak. Dziejničajcie z pačućciom adkaznaści!»

«Vyklučy, — kryknuła Jana-Bierta navierch, — a to my nie pačujem, kali zaźvinić telefon!»

Uli vyklučyŭ televizar, nadzieŭ sabie na hałavu misku i prynios u sklep žbanok z ručkaj, u jakim byli nažy, videlcy, łyžki i nož dla kansiervaŭ. Jana-Bierta zaśpiašałasia ŭ pakoj Uli, vychapiła z šafy džynsy, bializnu, majki, dva pułoviery, zapchnuła ich u płastykavy pakiet, padniała vierchniuju častku łožka Uli, vyciahnuła adtul prašyvanuju koŭdru i paduški i ŭsio heta paniesła pa leśvicy ŭniz da dźviarej babulinaha sklepa. Potym jana znoŭ pabiehła navierch i paciahnuła ŭniz matrac Uli, lichamankava razvažajučy, što im jašče spatrebicca tam, unizie, akramia paścieli, vopratki i ježy. Śviečki? Moža adklučycca elektryčnaść. Niekalki knižak. Natatnik z kalendarom i fłamastery.

Zadychaŭšysia, jana pryniesła i svaju paściel. «A kali my zachočam...?» — kryknuŭ Uli sa sklepa, dzie jon uźciahvaŭ matrac na skrynku z bulbaj i raściłaŭ na im piarynu.

Pra heta Jana-Bierta jašče nie dumała. Možna im budzie dla takoj patreby chadzić navierch u kvateru? Ci joj treba pastavić u sklepie viadro ź viečkam? Ci vytryvajuć jany toj smurod? Tut zaźvinieŭ telefon. Jana-Bierta rynułasia ŭ haścioŭniu. Heta była fraŭ Jordan, susiedka…

Intervju ź pierakładčykam čytajcie tut.

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0