Boh bieraže Biełaruś.

Siaredzina studzienia, a ŭ Sitnie, na našaj krajniaj Poŭnačy, zaćvitajuć «kociki», puskajuć liście časnyk dy redźka. Nichto sa staražyłaŭ ci lesavikoŭ nie pryhadaje hetkaj miakkaj zimy. Zimy tym bolš dzivosnaj, što mienavita ŭ hety samy čas kraina stajała na parozie tatalnaha deficytu enerhanośbitaŭ.

U Sitnie tolki pra heta j havorki. Jak na ORT, BT abo «Svabodzie» naviny — lud z zamirańniem serca źbirajecca vakoł infarmacyjnaj kropki: «O, pra haz, pra naftu, cicha!..» Raznaboj u kamentaroch uražvaje: «Jany što tam, u Maskvie, zusim zdureli?» «Jašče skažy dziakuj, što pa 100 dalaraŭ haz, a nie pa 260!» «E‑e, usio roŭna jon ich z naftaj naduryć, voś pahladziš». «Nie, brat ty moj, tut jon dahulaŭsia... Heta ž tabie nia vybary jakija, razumieć treba. Heta — truba».

Napružanaje čakańnie navinaŭ z uschodniaha frontu možna paraŭnać chiba što z čakańniem praryvu śpirtavoje blakady, jakuju ŭłady ŭstalavali tut da miascovych vybaraŭ. «Maksimkapravod» Vialikija Łuki — Połacak voś užo kolki tydniaŭ patrulujuć milicyjanty, štodnia na darohach vyłoŭlivajuć drobnych kantrabandystaŭ z kanistrami, dy navat učastkovy prajšoŭsia pa «kropkach», aformiŭšy pakazalnuju kanfiskacyju niekalkich bitonaŭ brahi. Bačyš viaskoŭcaŭ, jakija na vačoch robiacca źlejšymi‑ćvieraziejšymi (cud: z treciaha studzienia pracavali jak maje być, a vośmaha, nazaŭtra paśla Rastva, u bryhadzie nie było anivodnaha pjanoha) — i prychodziš da vysnovy: kali ŭžo «paliva»dla Sitna j Aleščy pierakryć zdoleli, dyk zakrucić paru naftavych ventylaŭ na miažy z Rasiejaj dy Eŭropaj — heta jak pić dać.

Viaskoŭcy razhublenyja. U kampanii žartujuć: «Nam što, my j drovami pratopim!» Ale napaŭhołasu mižsobku panyła zhadvajuć i toje, što ci nia ŭsia elekraenerhija ŭ nas z hazu, i toje, što benzin staŭ daražejšy za dźvie tysiačy, i toje, što navapołacki «Naftan» daje 50% biudžetu Viciebskaj vobłaści.

Čuješ, Paša, što tam Milinkievič havoryć — jak žyć budziem?

Viadoma, treba vystaŭlać Rasiei sustrečnyja rachunki. Viadoma, treba jak najchutčej damaŭlacca z palakami, narvežcami dy Ŭkrainaju na pastaŭki ź inšych krainaŭ. Dumać pra daniecki vuhal dy ŭłasnyja haručyja słancy na Paleśsi. Samo saboju, układać hrošy, jakija pakul šče jość, u madernizacyju enerhajomistaha sektaru, vietravuju j bijaenerhietyku (u toj ža Niamieččynie vietraki dajuć 10% elektraenerhii, a ŭ nas u Aleščy ŭ dni štarmavoha papiaredžańnia ŭsia praca, naadvarot, spyniajecca). Zrazumieła, vučycca ekanomić (u nas na adzinku vyrablenaj pradukcyi enerhii tracicca ŭ razy bolej, čym u eŭrapiejskich susiedziaŭ). Usio heta tak.

Ale.

Kali nacyja, u jakoj štohod dziasiatki tysiačaŭ dziaciej hinuć va ŭłońni maci ad abortaŭ, sotni tysiačaŭ ludziej śpivajucca, a miljony i nie źbirajucca kajacca za dvanaccać hadoŭ padtrymki despatyčnaha režymu, užo katory miesiac jak hałoŭnuju prablemu choram abmiarkoŭvaje košty na vadkuju dy hazapadobnuju arhaniku — značyć, sprava i praŭda truba.

Kali krainu ŭ sercy Eŭropy — ad prezydenta da kałhasnaj dajarki — pačynaje kałacić ź pierapadami cisku ŭ zakapanaj pad ziamlu žaleznaj kišcy, i nacyjanalny honar dy sychod u ziamlanki, žyćcio abo śmierć staviacca ŭ zaležnaść ad myta za tranzyt — mnie raptam zhadvajecca adna sastarełaja vykładčyca fiłfaku BDU. Jana pačynała znajomstva ź pieršakurśnikami z pytańnia: «Dzieci, adkažycie mnie — što hłaŭnaje ŭ žyźni?» I, zakidanaja versijami pra siabroŭstva, kachańnie, siamju dy vieru, dasadliva vybivała idealistyčny pył z hałovaŭ budučych nastaŭnikaŭ dy piśmieńnikaŭ: «Nie, dzieci, hłaŭnaje ŭ žyźni — pišča, žylišča i adziežda».

Mnie zhadvajecca Płošča, dzie niekalki socień hetkich ža pieršakurśnikaŭ miorźli čaćviora sutak za svabodu, praŭdu dy spraviadlivaść — i žyvy hieneratar, zładžany z tynejdžeraŭ i pałacianych namiotaŭ, zaradžaŭ enerhijaj miljony biełarusaŭ dy jašče paŭśvietu.

Mnie zhadvajucca sotni haładoŭnikaŭ‑chryścijanaŭ, jakija pakinuli ciopłyja kvatery j napoŭnienyja ladoŭni, i sami pierakryli pastupleńnie ježy ŭ svaje charčavody — i pry hetym zrabili pracu, jakuju hadami nie ŭdavałasia zrušyć usiamu hramadztvu.

Najmacniejšyja enerhanośbity tojacca ŭnutry nacyi, natchnionaj vieraj i volaju. U sercach, poŭnych lubovi da Boha, bližniaha j svajoj radzimy. U hałovach, zaniatych hrandyjoznymi planami pieraŭtvareńnia krainy. «U našym śmiechu, u našych ślazach i ŭ pulsacyi vien...» Patencyjał hramadztva, achoplenaha prahaju ŭsieahulnych pieramienaŭ, pavodle enerhaefektyŭnaści na paradak vyšejšy za miljony ton nafty, miljardy kuboŭ hazu, myty j kredyty.

U taho, chto choča być eŭrapiejcam i pry hetym zastacca materyjalistam — krynicaj enerhii ŭsio adno budzie Rasieja.

Ale ŭ biełarusaŭ jość resursy kudy važniejšyja za naftu j haz. Hałoŭnaja krynica biełaruskich enerhanośbitaŭ — nia dzirka ŭ rasiejskaj tundry, nia rula «Biełtranshazu» i nia «Družba» z kramloŭskimi kranikami, a nacyjanalnaje abudžeńnie.

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?