Znajści
Ałharytmičny łacinski varyjant
08.06.2014 / 09:561RusŁacBieł

Vinceś Mudroŭ. Palot nad buślinym hniazdom

Apaviadańnie.

Na dvare kaniec maja, i sonca hreje amal pa-­letniamu. My siadzim ź siabram na travie, prytuliŭšysia śpinami da ścienaŭ rodnaj škoły, i słuchajem, jak za aknom huhniavić Eleanora Zacharaŭna Hniadych — dziabiołaja kabieta, jakuju vučni mižsobku nazyvajuć Užas. Školnyja vokny raznaściežany, i čuvać, jak u kłasie zumkajuć muchi i jak zasoplena dychaje nastaŭnica. Eleanora Zacharaŭna maje siem pudoŭ vahi i ŭ śpioku ciažka dychaje.

— Stichotvorienije Sierhieja Michałkova «A čto u vas» nam pročtio­ot… — Užas, praŭdapadobna, pieraharnuła staronku kłasnaha žurnała, — Niura Konopielko.

Ja tyckaju siabra łokciem. Niurka — jahonaja małodšaja siastra, jakaja vučycca ŭ druhim kłasie.

— «Kto na łavočkie sidieł, kto na ulicu hladieł…» — zyčna pačała Niurka, dy Užas jaje pierapyniła.

— Koniec uroka, vsio pročiesť nie uśpieješ. Načni vot s etoho miesta: «Vsiech važniej, skazała Nata…»

— «Usiech važniej, skazała Nata, —

Mama vahonauvažaty…»

— Vahonovožatyj, — papraviła nastaŭnica, addźmuchnuŭšysia.

— «Mama vahona… važaty,

Patamu što da Zacepy

Vodziť mama dva prycepy…»

— Priciepa, — niezadavolena papraŭlaje Užas.

— «Patamu što da Zacepa

Vodzić mama dva prycepa…»

— Do Zaciepy! — hołas Eleanory Zacharaŭny prykmietna dryžyć.

— «Patamu što da Zacepy…» — ledź čutna vydychaje Niurka, i Eleanora Zacharaŭna sa stohnam pramaŭlaje svajo ŭlubionaje słova:

— Užas…

U kłasie zapanoŭvaje ciša, jakuju źnianacku parušaje zdušany zyk: usio adno jak štości bulknuła ŭ sažałcy. Heta Eleanora Zacharaŭna čchaje. Dziŭny ŭ jaje atrymlivajecca čych, nie taki, jak u narmalnych ludziej: pavietra nie vyryvajecca vonki, a zachrasaje niedzie ŭ hrudzinie. I zirkačy pry hetym lezuć z vačnic.

Miška mružycca na sonca, łypaje viejkami i taksama čchaje, dy tak, što nad našymi hałovami brazhajuć prosvy — Eleanora Zacharaŭna začyniła akno.

Z apošniaha ŭroka nas adpuścili — zachvareła rusička.

Ale my ź siabram dachaty nie idziem. Čakajem zvanka. Loška Hniadych, syn toj samaj Eleanory Zacharaŭny, prynios u škołu cikavuju štukovinu. Płastmasavaja ručka, unutry špula ź loskaj; na jaje nasoŭvajuć prapieler i, kali tuzanuć za losku, prapieler šuhaje ŭ vyšyniu. Cacku Lošku pryvioz z kamandziroŭki baćka — sivahałovy major, jaki strašenna padabajecca viaskovym kabietam. Na pierapynkach miž urokami Loška zapuskaŭ kruciołku, davaŭ puskać piacikłaśnikam, ale da nas ź Miškam čarha tak i nie dajšła. I voś my siadzim dy čakajem, kali ŭ Loški skončacca zaniatki. Siabar prahnie daviedacca, jak taja štukovina zmajstravana, i ci to žartam, ci to ŭsurjoz mierycca zhłamezdać takuju ž.

Siadzieć i čakać zvanka ŭžo niama nijakich sił, tamu — katorym razam na dzień — dastaju z kišeni natatnik. Skurany, jašče nie paciochkany, z azbukaj Morze na advarotnym baku vokładki — ja znajšoŭ jaho nadoječy la kłuba, i navat viedaju, chto zhubiŭ. Kinamiechanik Labiodka! Bo tam ałoŭkam byli napisanyja nazvy «kinaŭ» i daty, kali ich buduć krucić. Ja, viadoma, hetyja staronki akuratna vy­dzier. Ciapier voś, jak nadarajecca volnaja chvilina, zavučvaju azbuku Morze. A kali kazać ščyra, paćvielvaju ź siabra, bo ŭ jaho takoha natatnika niama.

Miška chilicca na moj plačuk, šapoča adnymi vusnami: «Kropka — praciažnik — «A», u hety mih lena bomkaje zvanok i my podchoplivajemsia na nohi.

Pieršymi sa školnych dźviarej vylataje maleča. My staim la hanka, cikujem Lošku i čujem pahroźlivy, z vodcieniem pierapudu, hołas Eleanory Zacharaŭny:

— Konopielko! Hdie tvoj pionierskij hałstuk?

Loškava maci vyjšła z bakavych, «nastaŭnickich», dźviarej i śvidruje Mišku svaimi ŭjedliva­kalučymi vačyma.

Siabruk vyciahvaje z kišeni pakamiečany halštuk, i Eleanora Zacharaŭna, plasnuŭšy dałoniami, vydychaje:

— Užas!

Loška Hniadych vykulvajecca sa škoły ŭ atačeńni hamankoj hramady.

— Loš, daj zapuścić, — hukajuć navokał, i Loška pavažnaj chadoju idzie ŭ bok starych panskich prysadaŭ, što ŭzboč darohi. Na vialikim pierapynku kruciołku puskali la samaj škoły, i jana zalacieła na dach.

— Loša, kudy ty pajšoŭ? Zaraz budzie aŭtobus! — kryčyć uśled jamu Eleanora Zacharaŭna.

«Haradskich» — tak my nazyvajem škalaroŭ, što žyvuć u vajennym haradku, — štodnia padvozić dachaty zialony vajskovy aŭtobus.

Užas jašče sprabuje dakarać Mišku Kanapielku, ale toj nie słuchaje: biažyć za Loškam, chapaje za rukavo.

— Puskać nie budu. Daj tolki pahladzieć…

Siabar ahladaje štukovinu, zaziraje ŭ ščylinu, ź jakoj tyrčyć loska, i z krykam «Usio jasna!» zapuskaje kruciołku ŭ nieba.

 

U kancy cianistych prysadaŭ nas dahaniaje aŭtobus i nakryvaje abłačynaj šeraha pyłu. Praz pylnuju smuhu my bačym, jak Loška Hniadych, prycisnuŭšy nos da šyby zadniaha akna, kryvić himoru. Maŭlaŭ, ja jedu, a vy piecham šnurujecie. Dy nam što… prajścisia takoj paroj na druhi bok vioski — adno zadavalnieńnie. Heta vuń Lenka Kudzielka z našaha kłasa — piać kiłamietraŭ tupaje, dy ŭsio lesam.

— Ja nadoječy ŭ Nieviel jeździŭ, da stryječnaha brata. Dyk u jaho takaja ž kruciołka… — siabar kierchaje, sploŭvaje pył ź jazyka.

— Jak u Loški? A dzie kupiŭ?

— Dy nie kupiŭ, — niezadavolena kryvicca siabruk, — sam zrabiŭ. I lotaje nie horaj ad Loškavaj. Ja byŭ zapuściŭ, dyk kruciołka taksama na dach zalacieła. I nie takoj chaciny, jak naša škoła, a trochpaviarchovaha doma. Tak adtul i nie dastali. Daviałosia novuju vyrazać.

— A z čaho vyrazali? — ja kidaju na siabra niedavierlivy pozirk, i Miška, kreknuŭšy, siadaje na kukiški.

— U nas pad strachoj stary sierp utorknuty. Dyk voś, vyciahvaju ź jaho ručku, — siabar maluje palcam na piasku štości darešty nievyraznaje, — upichvaju ałovak, na ałovak nasoŭvaju špulu ad nitak, na špulu namotvaju losku, — Miška maluje daŭžeznuju rysu, — a prapieler vyrazaju z kansiervavaj blašanki… tolki, — siabar padymajecca na nohi, čuchaje makaŭku, — blašanku treba ad tušonki, jana bolšaja.

Ja hladžu na Miškavy kramzoli i ničoha nie razumieju.

— Nu što tut niezrazumiełaha? — azyvajecca siabar i pačynaje malavać schiemu ŭžo nie palcam pa piasku, a rukami ŭ pavietry. — Ałovak abrazajem, na ałovak nabivajem nievialički špianiok — u mianie doma taki valajecca, — na špień nasoŭvajem prapieler, i zastajecca tolki tuzanuć za losku.

— I što — palacić?

Miška dakorliva chitaje hałavoj.

— I vysoka?

Siabruk hladzić na boki, marakujučy — na jakuju vyšyniu moža zalacieć kruciołka, — prykładaje dałoń da łba.

— A vuń da toj buślanki dalacić.

U kancy viaskovaj vulicy, niepadalok ad Miškavaj chaty, staić staraja lipa z kudłatym hniazdom na vieršalinie.

— Da buślanki? — kryŭlu ja śmiašlivuju himoru, i Miška, zrazumieŭšy, što pierabraŭ z vyšynioj, čuchaje ŭžo nie makaŭku, a patylicu.

Ja vyciahvaju z kišeni natatnik, lapaju im pa dałoni.

— Kali dalacić da buślanki — tak i być, zapisnaja knižka tvaja.

Siabar ciahniecca za natatnikam, nibyta pahladzieć — ci vartaja reč uhavoru, ale ja advodžu ruku.

— A ty mnie što dasi, jak nie dalacić?

— Patron! — nie razdumvajučy, vypalvaje Miška. Nadoječy jon znajšoŭ u lesie ržavy patron, adšaravaŭ žarstvoj, i ciapier toj bliščyć, jak novy.

Ja čuchaju padbarodździe. Usio ž taki niaroŭny zakład: u mianie natatnik z azbukaj Morze, a ŭ Miški niejki tam patron, jakich proćma valajecca ŭ lesie. Urešcie, rašuča kreknuŭšy, ja na znak zhody lapaju dałońniu ab Miškavu dałoń.

Pa darozie my zbočvajem da chaty ciotki Ściepanidy. Letaś ciotka pabrałasia šlubam z vajskoŭcam, i ŭ jaje pad płotam lažyć proćma tych samych tušonačnych blašanak. Dy što tam tušonka — usia vioska biehaje da ciotki, kab nabyć śpisanuju vajskovuju bializnu. Voś i ŭ ichnaj chacie praściny dy ručniki paznačany pa ražkach razmytymi piačatkami.

— Karaciej, usio jość, aproč špuli, — marmyča Miška, vycirajučy žmutom travy pierapeckanuju kałanicaj pustuju blašanku.

— A ź nitkami špula?

— Nu ź jakimi nitkami? Ja ž tabie kažu: losku namotvajem, bo nitka parviecca.

Mnie karcić zaraz ža biehčy da siabra majstravać «viertalot», ale mušu iści dachaty. Maci pracuje na fiermie, jakraz ciapier u jaje dzionnaja dojka, i treba być doma, kab vyhnać našu karovu. Dyj špulu treba z domu prychapić.

…U piečy, jak zaŭsiody, zabieleny pancak, jaki abrydzieŭ da śmierci. Na minułym tydni maci pryniesła ad ciotki Ściepanidy torbačku hreckich krupaŭ, ale kašy ź ich tak ni razu i nie zvaryła. Skazała: na čorny dzień.

Pancak nie lezie ŭ horła, tamu nalivaju ŭ konaŭku ciopłaha jašče syradoju i pju, kazielačy vokam na matčynu šviejnuju mašynku. Mašynka darevalucyjnaja, z abłuplenymi niamieckimi litarami «Singer». Potym porkajusia ŭ skryncy, dzie maci zachoŭvaje roznaje šviejnaje pryčyndalle, vyhladaju špulu, na jakoj mała nitak, i, na chadu schapiŭšy hamiołku chleba, biahu da siabra.

Miška času nie hublaje: siadzić na łavie pad jabłyniaj i vyrazaje vialikimi nažnicami prapieler z kansiervavaj blašanki. Tut ža, na łavie, lažyć ručka ad siarpa z utorknutym u jaje ałoŭkam. Siastra Niurka tolki viarnułasia sa škoły i šmorhaje nosam — vidać, užo atrymała ščaŭbana, bo nadta ž lubić leźci ŭ bratavy spravy.

Siabar tarhaje padbarodździem, i ja praciahvaju špulu z­pad nitak.

— Toje što treba, — uchvalna kaža Miška, a ja nastruńvaju vucha: na dalnim kancy vioski ŭžo čutno karovina rykańnie i aviečaje blajanie.

— Na voś, pryviažy da loski jakuju hładkuju pałačku, kab sprytniej było torhać.

Ja tyckaju palcam u bok chaty: maŭlaŭ, niama kali, treba vyhaniać karovu, i Miška machaje rukoj.

— Davaj ja pryviažu, — azyvajecca Niurka; brat uskokvaje na nohi, raźjušana vydychaje: — Ty jašče tut? — i my ź Niurkaj vybiahajem sa dvara. Dziaŭčyniocha biažyć da svaich siabrovak, što taŭkucca niepadaloku, a ja dachaty — vyhaniać Subochu.

 

Karova ciahnie vilhotnuju mysu, čakajučy zaŭsiodnaha kavałka chleba, ale mnie nie da taho. Lichamankava skidaju z karovinaj šyi łancuh, ciahnu Subochu za roh. Maŭlaŭ, vychodź chutčej, niama kali z taboj važdacca. Karova niezadavolena vychodzić na dvor, ale da vieśnic nie idzie: pačynaje lizać šurpatym jazykom uz­dziety na parkaninu harłač.

— Pajšła ŭ pole, kab na ciabie licha! — harłaju štomocy. Słovy hetyja ja čaściakom čuju ad maci, — pchaju karovu piatoj u ściahniak, i Subocha, karotka ryknuŭšy, hanarystaj chadoju suniecca da vieśnic.

 

… Ja pryśpieŭ u samuju paru: siabar užo stajaŭ na hanku i rychtavaŭsia apraboŭvać kruciołku.

Łopaści vyrazanaha ź blašanki prapielera nahadvali pialostki zajcavaj kapusty: pa krajach byli šyrokija i zvužalisia da centra. Pry hetym kraj kožnaj łopaści byŭ zahnuty ŭhoru, rychtych, jak u mahazinnym prapielery.

— Tolki ŭvažliva hladzi — kudy palacić, a to potym nie znojdziem.

Miška pieravioŭ dych, tuzanuŭ losku — prapieler krutnuŭsia, ale nikudy nie palacieŭ.

— Zakliniła. Treba bolšuju adtulinu zrabić, — z hetymi słovami siabar rynuŭ u chatu i nieŭzabavie iznoŭku źjaviŭsia na hanku, kałupajučy prapieler kuchonnym nažom.

Ja hladzieŭ na jaho zavichańni z uśmieškaj, pierakanaŭšysia, što kruciołka nie toje što nie dalacić da buślanki, a naahuł nie źlacić sa špuli. Siabruk miž tym iznoŭ prymacavaŭ prapieler, torhnuŭ losku. I — voś dziva! — kruciołka zahuła, razmytaj plamaj milhanuła ŭ pavietry i zachrasła ŭ kronie staroj jabłyni.

— Bačyŭ? — na Miškavu čuprynu zvaliŭsia śsiečany prapieleram listok. — Dyk heta ž ja tolki źlohku krutnuŭ, a kali b z usiaje siły?

Da lipy šybujem, nie čujučy ŭłasnych noh, siud-­tud pazirajučy na buślanku. Ubačyŭšy nas, busieł pačynaje klekatać, ale niahučna, jak by z apaskaju.

— Chvalujecca, — marmyča Miška, na chadu namotvajučy losku, — adčuŭ, što my tut budziem niešta vypraboŭvać.

«Nie dalacić, — dumaju ja, čarhovy raz zadzioršy hołaŭ. — Nadta vysoka».

Miška taksama hladzić na busła, uschvalavana pieravodzić dych:

— Nu što, natatnik prychapiŭ? Byŭ tvoj — staŭ mo­o­o… hukaje siabar.

Ja navat nie zaŭvažyŭ, jak Miška tuzanuŭ losku. Ubačyŭ tolki, jak prapieler, šorhnuŭšy pa Miškavych vałasach, zašamacieŭ u kustach.

Siabar vojknuŭ, upaŭ na kaleni, prycisnuŭ dałoń da levaha voka. Miž palcaŭ prabiłasia, jak mnie padałosia, nie čyrvonaja, a čornaja jucha.

«Voka! Kruciołka vybiła Mišku voka!» — serca majo abliła chała­dzionka, a nohi, naadvarot, nalilisia niečym haračym.

— Miš… ty što-­niebudź bačyš? — pytajusia siabra i ŭpieršyniu ŭ žyćci nie paznaju ŭłasnaha hołasu: jon zdajecca mnie čužym i strašnym.

Stojačy vokrač, siabar na momant prymaje ruku, hladzić dołu, i bujnyja kropli kryvi raz za razam padajuć na piasok.

My biažym na fielčarski punkt, i ja raz­poraz pytajusia ŭ siabra:

— Nu jak, Miša, balić?

Ale siabar nie adkazvaje, ciśnie dałoń da voka i ledź čutna stohnie.

Da fielčarskaha punkta daroha nie blizkaja. Mieścicca jon na ŭskrainie vioski, na balšaku, što viadzie ŭ Aziaryšča. Pa darozie da nas dałučajecca ceły hurt padšyvancaŭ.

— Miška voka vybiŭ! — hučyć za śpinaj razam ź plaskańniem bosych noh, i ŭ mianie ad hetych vokličaŭ abryvajecca serca.

Maładaja fielčarka, jakaja pracuje tut pieršy hod, sustrakaje nas na parozie, spałochana saščeplivaje palcy.

— Što z vokam?

Miša i sam nie viedaje. Marmyča štości, užo nie adnym, a dźviuma dałoniami prykryvajučy kryvavuju ranu.

Padšyvancy pchajuć mianie ŭ śpinu, ja pnusia ŭvajści ŭ miedpunkt razam ź Miškam, dy fielčarka začyniaje dźviery pierad samym nosam.

— A dzie jon voka vybiŭ? — navypieradki pytajecca maleča, ja daju adnamu ź ich lohkaha vyśpiatka, idu ŭzdoŭž ściany, papieramienku zazirajučy ŭ vokny, ale jany ščylna zaciahnutyja biełymi firankami.

Abyjšoŭšy miedpunkt — farbavany błakitnaj farbaj finski damok — razoŭ dvaccać, siadaju na parozie, i ŭ hety momant dźviery adčyniajucca, i ź ich vylataje ŭschvalavanaja fielčarka..

— Stańcie na balšaku, i jak pojdzie jakaja mašyna — spyniajcie. Treba ŭ rajonnuju balnicu vieźci.

Doŭha mašynu čakać nie davodzicca. Z­za pavarotki, uzdymajučy strašennuju pyluku, vyjazdžaje małakavozka. Ja staju pasiarod balšaka, machaju rukoj, i mašyna, daŭšy natužny sihnał, spyniajecca.

— Što, Jurka, u rajon sabraŭsia? — pytajecca vadziła, naš susied pa vulicy Piećka Lichamanaŭ.

— Kanapielka voka vybiŭ!

Vadziła chacieŭ byŭ prypalić papiarosinu, ale tak i zastyŭ z zapalenaj siarničkaj.

— Jak vybiŭ? Zusim?!

Ja nie paśpieŭ adkazać, bo da mašyny ŭžo biehli fielčarka ŭ zapeckanym kryvioj chałacie i Miška z zabintavanaj hałavoj. Na biełaj asnoviedzi binta ŭprykmiet raźlivałasia čyrvonaja plama.

— Vy kudy, u Aziaryšča? — jašče zdala kryčyć fielčarka, i vadziła spałochana adčyniaje dźviercy.

— U Aziaryšča, kudy ž jašče.

— Zaviazicie chvoraha ŭ balnicu. Treba švy nakładać.

Fielčarka jašče štości kazała, ale tut u kancy vulicy hučna zavochkali, zatupali i ź nietraŭ nie asiełaj pyluki vykuliłasia Miškava maci. Valuchasta chitajučysia ŭ boki, jana biehła ŭ atačeńni malečy pa balšaku i rospačna hałasiła:

— A synočak ža ž ty moj, a što ž ty z saboju narabi­iŭ?!

U mianie ad taho lamantu varušacca vałasy na hałavie. Usie hla­dziać u kaniec vulicy, a ja kradkom, niezaŭvažna, sihaju ŭ kusty, što hustym žyvapłotam bujajuć la darohi.

 

Kali treba prychavacca ad maci, ja lezu na haru i kładusia tam u zacišku, za kominam, pakłaŭšy pad hołaŭ ablezły baćkavy kažuch. Maci, kali mianie šukaje, zvyčajna adčyniaje paddaškavyja dźviercy, ahladaje haryšča, ale za komin nikoli nie zaziraje.

Baćki ŭ mianie niama. Dakładniej, jon jość, ale z nami nie žyvie. Ja jašče ŭ škołu nie chadziŭ, jak baćka vypraviŭsia na calinu. Źbiraŭsia praz dva miesiacy viarnucca, ale tak i nie pryjechaŭ. Maci kaža — zbłytaŭsia tam ź niejkaj sučkaj. A ŭ Miški Kanapielki baćka patanuŭ zaletaś, razam z mužam ciotki Ściepanidy. Rybu z łodki łavili, a taja ŭziała dy pierakuliłasia…

«Niaŭžo j sapraŭdy vybiła voka?» — viruje ŭ hałavie nieadčepnaja dumka, i ja, papraviŭšy kažuch, tulusia patylicaj da ciopłaha komina.

«A moža, i ničoha strašnaha? Kažuć, jak voka vybješ, dyk jano adrazu vyciakaje. A ŭ Miški ž ničoha nie vyciekła. Tolki kroŭ tačyłasia», — supakojvaju sam siabie i tužliva, sa stohnam, uzdychaju.

I tut ža ŭjaŭlaju, jak Eleanora Zacharaŭna, daviedaŭšysia pra siońniašniaje zdareńnie, plaśnie toŭstymi rukami i hołasna zajenčyć: «Užas!.. Eto prosto užas!»

U škole hetuju havaruchu nichto nie lubić. Minułaj zimy da nas u chatu zavitvała, na niejkija vybary zaprašała. Pierastupiła paroh, ahledziełasia, spytała, dzie ja ŭroki rablu. Ja j pakazaŭ na kuchonny stoł. Dyk padviała ziekry i razoŭ piać vydychnuła svoj «užas». Maci jaje taksama niezalubiła. Kazała ciotcy Ściepanidzie: farsić u mutonavym futry, a ich, kałhaśnic, u vatoŭkach i pachavajuć.

Zaŭtra ŭ škole, paśla zaniatkaŭ, liniejka. Eleanora Zacharaŭna stanie harłać pra toje, što pierad nami, vučniami, adčynieny ŭsie darohi. Potym «haradskija» pajeduć u svoj haradok, i tam im zładziać «sałodki stoł». Buduć jeści tort z chatnimi piražkami dy zapivać limanadam…

Na hary zaducha, a tut jašče patylica dobra­taki ŭhrełasia, i ja adsoŭvajusia ad komina.

«Cikava, a ci dalacieła b kruciołka da buślanki?» — dumaju ja, zakinuŭšy ruki za ŭhretuju patylicu. Pajści da lipy, znajści «viertalot» dy šmarhanuć za losku. Ale ž možna i biez vačej zastacca. Ciapier tolki mnie stała zrazumieła, čamu ŭ mahazinnaha prapielera, jaki puskaje Loška Hniadych, łopaści abchopleny abadkom. Heta kab vočy nie paranić.

Zhadvaju, što dzieści na haryščy valajucca baćkavy kambajnierskija akulary z tresnutym škłom. Paryvajusia zaraz ža ich adšukać, ale tut ža asudžana kładusia na kažuch. Nu dobra, vočy zakryješ, a jak pa łobie laśnie ci nos adsiače? Ja spałochana macaju nos i, pierakanaŭšysia, što jon na miescy, pieravodžu dych i zmorana paziachaju.

 

…Mianie abudzili hałasy znadvorku.

— Vo… tolki što Piećka Lichamanaŭ z Aziaryšča pryvioz. Bryvo da kostki parezaŭ, švy nakłali.

Ja paznaju pa hołasie Kanapielčychu — Miškavu maci — i, zakinuŭšy ruki za patylicu, ščasna paśmichajusia. Voka ŭ siabruka cełaje, a heta hałoŭnaje.

— Niurka kaža, niejki viertalot rabili, a potym puskali kala lipy…

— A ja dumaju — čaho heta jon chavajecca ceły dzień, — heta ŭžo azyvajecca maja maci. — Vo ja jamu zaraz usyplu!

Zdalok čuvać karovina rykańnie, i Kanapielčycha sa społacham u hołasie vydychaje:

— Avoj-­avoj, statak honiać! Niešta rana siońnia. Pajdu pierajmać svaju karmicielku.

Na padvorku brazhaje viadro ŭ kałodziežy — maci čerpaje vadu dla karovy.

— Jurka, ty dzie?! Znoŭ na hary chavaješsia? Złaź zaraz ža! — zadychana hukaje maci, brazhaje viadrom i jdzie ŭ chatu — uziać akrajec chleba: Subocha nie zojdzie ŭ chleŭ, pakul joj nie dasi pačastunku.

I voś užo rahula rykaje la vieśnic, i maci zdušana hukaje z chaty:

— Biahu ŭžo, biahu!

Ad ciažkoj karovinaj chady haryšča źlohku zdryhvajecca, i da kisłavataha pachu aŭčyny dałučajecca saładkavaty pach syradoju. Karova doŭha i prahavita pje vadu, zmorana adździmajecca, narešcie, brazhaje viadrom, zasoplena rykaje.

— Nu, idzi ŭžo, idzi, — padhaniaje maci Subochu, i taja pa staroj zvyčcy hrukaje kapytam ab paroh chlava.

— Viadro! — uhołas šapču, pryŭźniaŭšysia na łokci. Praź imhnieńnie ŭžo paŭzu vokrač da paddaškavych dźviercaŭ, aściarožka, kab nie pačuła maci, złažu pa drabinach, chapaju viadro, ź jakich piła karova, i padajusia sa dvara.

Matčyn voklič dahaniaje mianie ŭžo za vieśnicami:

— Jurka… ašaleŭ? Kudy ty pabieh ź viadrom?

Viestka pra toje, što siabar paraniŭ bryvo, a nie voka, zrabiła cieła lohkim, amal biazvažkim. Ja to idu, to biahu podskakam, i adna dumka nie daje spakoju: «Ci lažyć pad lipaj kruciołka?» Udzień tam taŭčecca maleča — chtości moh i padabrać.

Cacka lažyć tam, dzie jaje kinuli: na łapiku žoŭtaha piasku. Prapieler taksama doŭha šukać nie davodzicca. Jon visić niepadalok, na kuście vierbałozu.

Dziaržalna staroha siarpa paznačana brunatnaj plamaj kryvi.

Ja zadziraju hołaŭ. Busieł staić na krai hniazda i hladzić na mianie, ledź čutna ščoŭkajučy dziubaj.

— Zaraz, boćka, da ciabie viertalot prylacić! — kryču busłu, i toj pačynaje klekatać usio hučniej i hučniej.

Nasoŭvaju na hołaŭ viadro, ściepanajusia ad reštkaŭ chałodnaj vady, što patrapili za karšeń. Tuzanuŭšy losku, lichamankava skidvaju viadro z hałavy. Kruciołka ź cichim hudam lacić uharu, na karotkaje imhnieńnie zavisaje ŭ pavietry — jakraz nasuprać hniazda, — i busieł, raskryŭšy dziubu, uražana advodzić nazad hałavu. Kruciołka lacić dołu, z hučnym šorhatam zanurajecca ŭ kusty.

Mnie padałosia, što tarhanuŭ losku nie na poŭnuju siłu, tamu druhim razam nasoŭvaju viadro, prysiadaju, tuzaju jak maje być, ale tut nadarajecca niespadziavanka: dužka viadra čaplajecca za padbarodździe, i, pakul ja vyzvalaju hałavu, kruciołka biasśledna rasstaje ŭ viečarovym niebie. Ja nastruńvaju słych — musić ža jana šorchnuć u travie ci kustach, — i słych moj ćvielić dalokaja ziaziula.

 

Idu dachaty, prystasoŭvajučy razhonisty krok da miernaha rypańnia viadra. Kruciołku ja tak i nie znajšoŭ. Dyj jak znojdzieš, kali sonca ŭžo sieła, i blašanka, zašyŭšysia kudyści ŭ travu, užo nie bliščyć i niabačnaja dla voka. Ale ničoha. Zaŭtra znajdu. A nie, dyk vyražu novuju.

La Miškavaj chaty ścišvaju chadu i vyciahvaju šyju, vyhladajučy siabra. Adnak zamiest zabintavanaj Miškavaj hałavy z­za aharodžy vytyrkajecca paviazanaja vyćviłaj chuścinkaj ruchavaja Niurčyna hałoŭka.

— Niur… — ścišana hukaju, matlanuŭšy ŭ pavietry pustym viadrom, i Niurka sprytna vybiahaje ź vieśnic.

— Maci doma?

— Doma… karovu doić, — adkazvaje Niurka, śvidrujučy mianie dapytlivymi vačaniatami.

— A jak bratan? Vočy cełyja?

— Cełyja… tolki bryvo raśsiek. Paślazaŭtra da fielčarki pojdzie, na pieraviazku.

Ja dastaju z kišeni natatnik. Škada, viadoma, jaho addavać, dy što zrobiš…

— Na vo… pieradaj Mišku.

— A sam čamu nie addasi? — Niurka prykładaje natatnik papieramienku to da adnoj, to da druhoj ščaki.

— Čamu-­čamu… tamu… što za Zacepy vodzić mama dva pryčepy, — adkazvaju z uśmieškaj, i Niurka, čmychnuŭšy nosam, biažyć, śmiešna raskidvajučy ŭboki halanastyja nohi.

— Skažy Mišku: dalacieła! — kryču naŭzdahon dziaŭčyniosie.

U hety mih pa aśvietlenaj zhasalnym soncam Niurčynaj śpinie milhanuŭ imklivy cień i nizka nad ziamloju, niesučy štości važkaje ŭ dziubie, pralacieŭ busieł. Dakładniej, buślicha, bo nohi ŭ ptuški byli takija ž, jak u Niurki — halanastyja, i hetak ža śmiešna raskinutyja ŭbaki. Buślicha, stomlena machnuŭšy kryłami, padlacieła da hniazda,i busieł, jak nikoli dahetul hučna, zakinuŭšy ŭhoru hałavu, zaklekataŭ, raspaviadajučy siabroŭcy pra bliščastuju kruciołku, što kahadzie pralacieła nad ichnym kotliščam.

 

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0
Kab pakinuć kamientar, kali łaska, aktyvujcie JavaScript u naładach svajho braŭziera
Kab skarystacca kalendarom, kali łaska, aktyvujcie JavaScript u naładach svajho braŭziera
PNSRČCPTSBND
12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031