Žychary Bresta razam sa śpiecyjalistami-arnitołahami dźvie hadziny admyvali lebiedziaŭ, jakija płavali ŭ kanavie z mazutam. Miascovyja žychary dobraachvotna dałučylisia da nievialikaj kamandy vałancioraŭ-arnitołahaŭ, jakija pryjechali dapamahčy lebiedziam, paviedamlaje Zialony partał.
Ludzi nieśli vadu, ryźzio, aktyŭna ŭdzielničali ŭ pracesie myjki, a zatym aściarožna uchutvali lebiedzianiat u pledy i sušyli fienami. Bolš za ŭsich vypackałasia maci lebiadzinaha siamiejstva, myli jaje doŭha, i jak ni sastryhajli potym nažnicami kamiački mazutu z apiareńnia, dabiała admyć nie ŭdałosia.
Vypuskać admytych ptušak taksama treba było adnačasova. Apynuŭšysia na voli, usio siamiejstva adrazu ž nakiravałasia da voziera. Lebiedzi trochi papłavali, mabyć, sprabujučy zmyć reštki zabrudžvańniaŭ, paśla čaho syšli.