Ach, jakija niabiosy na apošnich fatazdymkach, zroblenych Alesiem! Jakija abłoki i chmary, viasiołki i navalnicy, zory i zachady sonca… Ziamla — niedzie tam, unizie, na krajočku abjektyva. I adrazu razumieješ, kudy skiravany pozirk čałavieka, jaki trymaŭ u rukach kameru.

Aleś Lipaj na «Śviacie niezaležnaści» ŭ Miensku, 25 sakavika 2018 hodu.

Aleś Lipaj na «Śviacie niezaležnaści» ŭ Miensku, 25 sakavika 2018 hodu.

Ciapier dumaju pra toje, što padśviadoma jon užo daŭno bolej hladzieŭ uharu, uvyś, čym na hrešnuju ziamlu, na jakoj apošnija hady jamu daviałosia pieražyć stolki bolu i strataŭ, zdrady i adzinoty.

Hartaju apošniuju knihu paezii Alesia — «Abdymki». I tolki ciapier źviartaju ŭvahu, jak šmat u joj hetych skiravanych u nieba pozirkaŭ:

«Staju ŭ čystym poli, natchnieńnia j samoty poŭny.

Hladžu ŭ nieba načnoje, hladžusia ŭ lusterka poŭni…»

«Cieni mar maich, abłačynki,

Vypraŭlaju vas pa žyćcio…»

«Kryhi abłokaŭ płyvuć pa race.

Mara / natchnieńnie / nasłańnie / pakora…»

«Lataju pamiž zarnic,

Šukaju ciabie adtul,

Nia bojačysia navalnic

I palaŭničych kul…»

Ciapier, kali Alesia nia stała, hetyja metafary i paraŭnańni nabyvajuć asablivy sens.

Jon tak radavaŭsia hetaj knizie! Jon byŭ takim ščaślivym i ŭźniosłym na toj prezentacyi letaś 13 kastryčnika ŭ Kupałaŭskim teatry… Choć užo tady było viadoma pra jahonuju ciažkuju chvarobu. Ale na ŭsie aściarožnyja pytańni zvyčajna adkazvaŭ badziora i aptymistyčna. I skiroŭvaŭ razmovu na inšaje. Napeŭna, nie chacieŭ abciažarvać svaimi prablemami. Nie lubiŭ płakacca i skardzicca na žyćcio.

Usich svaich blizkich siabroŭ i kalehaŭ jon sabraŭ za śviatočnym stałom nie na jubilej, a za hod da jaho, na 49-hodździe. A na 50-hodździe, pryjechaŭšy da jaho dadomu pavinšavać, ja niečakana akazaŭsia adzinym hościem. U toj krasavicki viečar dva hady tamu my doŭha stajali la vialikaha vakna jahonaj kvatery na apošnim paviersie 20-paviarchovaha budynka, ź jakoha Miensk — jak na dałoni. Možna było razhledzieć i naš kolišni studencki internat, i ŭniversytet, dzie vučylisia, i ściežki junactva, i, zdavałasia, navat darahuju jahonamu sercu Kapylščynu. Doŭha razmaŭlali, uspaminali, žartavali.

Ale najbolš na takoj vyšyni ŭražvała nieba va ŭsich svaich źmienlivych prajavach, farbach i adcieńniach.

— Na žal, viečar siońnia pachmurny, adsiul, vidać, zachad sonca ŭražvaje, — paškadavaŭ ja.

— A ty zachodź, kali viečar soniečny, pabačyš…

Potym my amal kožny raz pry sustrečy zhadvali tuju razmovu. Jon usio zaprašaŭ, ja ŭsio źbiraŭsia… Zrešty, ahnisty zachad sonca na paŭnieba ja nia raz potym bačyŭ vačyma Alesia na jahonaj staroncy ŭ Fejsbuku…

Fatazdymki Alesievy ŭražvajuć. Jak i vieršy. Jak i jahonyja zdolnaści arhanizatara, redaktara, kiraŭnika. Jak i ŭmieńnie siabravać — ščyra, bieskaryśliva, addana.

Kali na pačatku červienia ja daviedaŭsia pra novuju biadu, jakaja abrynułasia na Alesia (pravierka DFR z perspektyvaju kryminalnaj spravy i mahčymaha aryštu), to raptam vielmi zachacieŭ pabačyć i padtrymać jaho. Ujaviłasia: jak pieražyć usio, što tak hvałtoŭna navaliłasia na jaho adnaho — strašnaja chvaroba, asabistaja siamiejnaja drama, a ciapier voś jašče heta…

Aleś achvotna adkliknuŭsia na prapanovu sustrecca. Doŭha razmaŭlali. Tak chaciełasia dapamahčy jamu — choć ułasnaj prysutnaściu… Moža, tyja maje słovy padtrymki prahučali zanadta patasna i vysakamoŭna, ale ciapier pra ich nie škaduju.

My časta saromiejemsia kazać ciopłyja ščyryja słovy blizkim ludziam… A potym byvaje pozna. Aleś moŭčki vysłuchaŭ mianie, a zatym, rasčuleny, abniaŭ. Akazałasia, heta było raźvitańnie…

Na vokładcy jahonaj apošniaj knihi — fatazdymak busła, jaki pakidaje rodnaje hniazdo. Uźniatyja dla ŭźlotu kryły — niby čałaviečyja ruki, jakija abdymajuć nieba. Dla jaho heta byŭ vielmi darahi zdymak.

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?