«Sioleta, praŭda, nie była ni na adnym. Na zimu dzieci zabrali ŭ horad, viasnoj pryvieźli na radzimu. Ciapier tut žyvu adna, palu aharod. Dy i słabaja ŭžo stała. Ciažka śpiavać niekalki hadzin zapar», — pačynaje raspovied Valancina Łańko, dastajučy z šafy sšytak, u jakim zapisana kala 50 pachavalnych piesień.

U śpieŭniku nie falkłornyja pieśni, a chutčej prydumanyja za savieckimi časami niejkimi miascovymi paetami. Ale ŭ dušeŭnaści im nie admoviš. 

Pieŭčaj Valancina Łańko stała, kali była ŭžo niemaładoj žančynaj.

«Carkvu ŭ nas u vioscy adbudavali pozna, tolki ŭ pačatku 80-ch hadoŭ. A ja ź dziacinstva dobra śpiavała, i ŭžo, kali była darosłaj, na zastollach śpiavała, na provadach u armiju, na viasiellach. Kali adkryli carkvu, pajšła ŭ carkoŭny chor. Śpiavała ŭ carkvie. A tady čas jašče byŭ taki, baciuškaŭ bajalisia zaprašać u chaty da niabožčykaŭ — zabaroniena ž było, — voś i prasili nas, pieŭčych, paśpiavać carkoŭnyja pieśni, kab pravieści ŭ apošni šlach pa-čałaviečy», ­ — raskazvaje žančyna.

Valancina Daniłaŭna raskryvaje sšytak i praciahvaje:

«Da niabožčyka zaprašali zvyčajna ŭ 7 hadzin viečara. Viedajecie, usia ž noč napieradzie, svajakam jašče ŭsiu noč la truny siadzieć. A ź viečara kłopaty niejkija, spravy, voś i zvali pieŭčych. Śpiavali zvyčajna da 10 hadzin viečara. Paśla ranicaj nas pryvozili znoŭ. Śpiavali pierad tym, jak niabožčyka vynosili z chaty, paśla na mohiłkach, paśla za stałom. Zaprašali i na 40 dzion. I kožny raz śpiavalisia roznyja pieśni», — raskazvaje Valancina.

Jeździła pa pachavańniach Valancina Łańko razam sa svaim švahram, jaki taksama prysłužvaŭ u carkvie. Paśla jaho śmierci stała jeździć adna.

«Ja nie mahu skazać, što ja adna pieŭčaja na ŭvieś rajon, ale mianie zaprašali časta, śpiecyjalna pa mianie pryjazdžali. Kažuć, što ja śpiavała žałasna. I pieśni ŭ mianie byli takija, jakich nie śpiavaŭ nichto», — kaža Valancina.

U sšytku pieŭčaj jość pieśni na śmierć mamy i taty, śmierć dziaciej, žančyny i mužčyny, na zaŭčasnuju śmierć, śmierć trahičnuju. Ale ŭ asnoŭnym heta ahulnyja žałobnyja pieśni. I ŭsie jany na ruskaj movie.

«Pieśni ja spačatku pierapisvała ŭ carkvie. Paśla mnie pryvozili z roznych rehijonaŭ. Naprykład, pieśniu pra mamu zapisali niedzie pad Iviancom. I ja dakładna viedaju, što jaje, aproč mianie, nichto nie śpiavaje. Čamu niama na biełaruskaj movie? A chto jaho viedaje. Jakija byli, takija i śpiavała», — raskazvaje Valancina.

Valancina Łańko, raspaviadajučy pra tradycyju pachavańniaŭ, raz-poraz paŭtaraje adnu i tuju ž frazu: «Što ni kraj, to svoj abyčáj».

Naprykład, raskazvaje, što tolki adzin raz daviałosia bačyć na pachavańni płakalščycu:

«Žančyna nad trunoj hałasiła, a paśla paviarnułasia da svajakoŭ niabožčyka i pytajecca: «Nu jak ja, choraša płaču?» Ja tak i nie zrazumieła, dla čaho jaje pazvali. Na pachavańniach, mnie zdajecca, i tak śloz chapaje. Navat ja, byvała, nie strymlivałasia. Asabliva kali chto sa znajomych pamiraŭ. Adzin vypadak zapomniła. U vioscy taki charošy chłopiec byŭ, mocny. Zachvareŭ, jamu na nazie zrabili šeść apieracyj, adrezali ŭrešcie nahu, zdajecca, pačaŭ papraŭlacca, ale nie stryvaŭ, raptoŭna pamior. Voś siadžu ja nad trunoj, śpiavaju, i raptam tak škoda jaho stała, jak stała pryžymać, ślozy stali ŭ horle i palilisia hradam. Nie mahu śpiavać, płaču — i ŭsio», — uspaminaje Valancina Łańko.

Pieŭčych na pachavańniach šanavali, pavažali.

«Nikoli nie było takoha, kab davodziłasia dabiracca samoj. Zaŭsiody pryvozili, advozili. Płacili dobra.

Ja tak skažu: płacili ŭ zaležnaści ad taho, chto jak šanavaŭ svajho pamierłaha svajaka. Ale ja nikoli nie nazyvała cany. Davali sami, chto pa 100, chto pa 200 tysiač.

I jak było. Na pachavańniach pierad pieŭčymi stavili tolki šklanku kampotu jakoha, pramačyć u horle. Ni jeści, ni pić harełku nijak nie vypadała. Jaki ž ty pjany budzieš piavun? Dyk haspadary zaŭsiody z saboj sumku davali. I butelku, i zakusku.

Jak časta davodziłasia być na pachavańniach? Oj, kali pašancuje, dyk i pa try razy na tydzień!» — raskazvaje Valancina Łańko.

Žančyna pryhadvaje, što kali byvaje na viaskovych mohiłkach, to abychodzić mahiłki i ŭzhadvaje pra toje, što i hetaha čałavieka chavała, i hetaha.

«Napeŭna, kolkaść pachavańniaŭ, na jakich ja była, nabližajecca da tysiačy. Ci žarty ž, pa ŭsim rajonie davodziłasia śpiavać», — dadaje žančyna.

Valancina Daniłaŭna kaža, što nikoli nie admaŭlałasia śpiavać na pachavańniach.

«Nu jak tut admovišsia, kali ŭ ludziej hora? Byvała, što i svaju pracu kidała siarod dnia, tamu što pryjazdžali, prasili być u viečary ŭ druhim kancy rajona. Jechała, kidała haspadarku. A jak ža nie ŭvažyć čałavieka, kali pieŭčych zaprašali napierad za ŭsich? Praŭda, tak i było. Pamiraŭ čałaviek i adrazu jechali pa pieŭčych, kab nie pierachapiŭ nichto, a tolki paśla ŭžo pa trunu. Kali zavuć, značyć, čałavieku važna, kab ja była tam. A svaja praca? Nu, niejak źmiarkujecca. Tolki kali dva niabožčyki ŭ dzień źbiarucca, to tut užo nijak nie razarviešsia», — kaža žančyna.

Valancina Daniłaŭna nadziavaje akulary i kaža: «Ja vam paśpiavaju zaraz».

«Ja ž ad 1983 hoda ŭdava. Muž starejšy za mianie byŭ na siem hadoŭ. Vajnu prajšoŭ. Viarnuŭsia ŭ rodnuju viosku ŭžo paśla vajny. U 1951 hodzie pažanilisia. Pa-roznamu žyłosia, nie skažu, kab lohka. Dy i nie było lohka nikoli. I vajnu ž tut pieražyli. Tak, strašna było, kali niemcy siarod nočy ŭ chatu hrukalisia. I chto ich viedaje, čaho? Moža, źjeści čaho chacieli paprasić, a byvała, što voś tak prychodzili i ŭsiu siamju pierabivali.

Pracy ja nie bajałasia nikoli. Ź dziacinstva ŭsiu mužčynskuju pracu rabiła. I baranavała, i kasiła. Soramna było, ale adziavała štany tatavy i pracavała. Navat chatu dapamahała budavać», — raskazvaje žančyna.

A voś na pachavańniach svajakoŭ pieŭčaja nie śpiavała.

«Dy nie tamu, što nielha. A prosta nie da taho było. Jak ža budzieš śpiavać, kali dušyšsia ad śloz? U mianie z 1983 pa 1990 hod pamierli i aboje baćkoŭ, i baćki muža, i muž, i maja siastra, i plamieńnik. Pamiataju toj dzień, kali plamieńnik zahinuŭ. Pracavali ŭ poli, prybiahajuć ludzi i kažuć, što majho plamieńnika zadušyła mašyna ŭ karjery. Takoje raptoŭnaje hora. Jaho škadavała nu bolš za ŭsich. Ale ja nikoli nie klała los. Naadvarot. Ja za ŭsio žyćcio ni razu ž nie chvareła, nie była sasłabiełaj. Ja dumaju, tamu što ŭsio žyćcio škadavała ludziej. Dy i pa sutnaści maje ž pieśni — heta malitvy. Voś ciapier taksama, choć pamału, ale pracuju, hrady sama pasadziła. Nie mahu ja biez pracy», — raspaviadaje žančyna.

Valancina była siaredniaj z troch dačok u siamji. Baćki byli biednymi ludźmi. Dapamohi nie było ad kaho čakać, tamu dzieci ź dziacinstva byli pryvučanyja da pracy.

«Ja i skončyła ŭsiaho šeść kłasaŭ miascovaj škoły paśla vajny. Dalej vučycca nie pajšła, zastałasia baćkam dapamahać pa haspadarcy, pracavała ŭ kałhasie kładaŭščycaj. Rana, u 18 hadoŭ, vyjšła zamuž. Dačku naradziła. Joj zaraz 63 hady, chvareje mocna. Ja voś zadaju pytańnie: za što majoj dačce takija vyprabavańni? Jana nie chodzić, amal saślepła. A jana ž charošaja, dvuch takich dobrych synoŭ vyhadvała, za ŭsio žyćcio ni razu ni vusny, ni brovy nie farbavała», — raskazvaje Valancina.

Biaduje Valancina Daniłaŭna i ab tym, što niama kamu pakinuć svaje viedy, što nie patrebnyja ciapier pieŭčyja na pachavańniach.

«Ni dačka nie cikaviłasia nikoli, ni praŭnučki ciapier. Nie pytajuć, što za sšytki ja zachoŭvaju. Niama kamu pieradać umieńni. Dy heta i zrazumieła. Ciapier ža jak chavajuć? Niabožčyka ŭ chatu mohuć navat nie zanieści. Z morhu adrazu na mohiłki. Śviet ciapier taki, što nie da śpievaŭ», — padsumavała Valancina Łańko.

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
1

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?