Zhublenyja listy

15 lipienia spoŭniłasia 100 hadoŭ Uładzimieru Duboŭku

 

U staroj mienskaj kvatery, siarod bieźličy knižnych šafaŭ i palic ja siadzieŭ u svajoj, našmat starejšaj za mianie siabroŭki, kinematahrafistki Iryny Piśmiennaj, i šukaŭ razam ź joju niekalki starych listoŭ z Maskvy, listoŭ, što byli napisanyja napačatku šaścidziasiatych, kali majoj starejšaj siabroŭcy było stolki, kolki ciapier mnie. I byli tyja listy ad čałavieka, majo pieršaje zavočnaje znajomstva ź jakim adbyłosia praz Šekśpira. Ja z pryjemnaściu čytaŭ sanety anhielskaha klasyka ŭ pierakładzie Ŭładzimiera Duboŭki. Nie zadumvajučysia nad dolaju asabistaha ŭ tych pierakładach.

Kab moh ty viečna być samim saboju!
Ale žyvieš na śviecie da pary.
Pakul nia stanie śmierć pierad taboju,
Sabie padobny vobraz ty tvary.

Ź jahonym vobrazam ja paznajomiŭsia krychu paźniej. Ubačyŭ jahony zdymak. Z fotakartki hladzieŭ zusim nie saviecki biełaruski piśmieńnik. Nie było ŭ im hetkaj nieprychavanaj sytaści. Jon nahadvaŭ chutčej hieroja Džeka Londana, hetkaha sivabarodaha vandroŭnika. Zrešty, pavandravać hetamu čałavieku sapraŭdy vypała niamała j nie pa svajoj achvocie. I vobraz ad hetaha tolki vyjhravaŭ. Pakul my šukali jahonyja listy, spadarynia Iryna, jakuju los vypadkova paznajomiŭ z paetam, dzialiłasia svaimi ŭspaminami.

Heta byli hady, kali viartalisia reabilitavanyja. Kaniec piacidziasiatych. Ja tady ničoha nia viedała pra Duboŭku, što jość taki piśmieńnik. I adnojčy — heta było ŭ Karališčavičach, u Domie tvorčaści piśmieńnikaŭ, tam my letam adpačyvali — adnojčy ja pračnułaś vielmi rana, hadzinaŭ u šeść. I pajšła. I tut pierada mnoju adkryłasia takaja dziŭnaja karcinka. U čyrvonych pramianiach sonca ja ŭbačyła čałavieka, jaki byŭ da pojasa raździety, z ahramadnym mołatam u rukach. Jon siek kamiani. Ja spyniłasia, jak začaravanaja. Hladzieła j nie mahła zrazumieć, što adbyvajecca. Nia viedaju, kolki tak stajała. Ale potym hety čałaviek padyjšoŭ da mianie, i skazaŭ — ja zapomniła heta na ŭsio žyćcio — «Tolki ŭ pryrodzie byvaje tak cudoŭna, kali błakitnaje na zialonym». Ja zrazumieła, što tolki ŭ hetym miescy žyli takija błakitnyja saroki. I hetyja błakitnyja saroki siadzieli na zialonych jełkach. Ja adkazała: «Nie. Vielmi pryhoža, kali čałaviek siače kamiani». My zaśmiajalisia j paznajomilisia. Heta byŭ Duboŭka. Vielmi pryhožy čałaviek. Ź sivoj baradoj, ale małady, muskulisty...

Ale voś zahadka! Jak tolki adnojčy ja pasprabavaŭ paznajomicca z paezijaj Duboŭki bližej, dyk adrazu ž vobraz toj pačaŭ razburacca. U siaredzinie dvaccatych małady paet napisaŭ vierš, jaki siońnia staŭsia ledź nie narodnaj pieśniaj. «O Biełaruś, maja šypšyna, zialony list, čyrvony ćviet, U vietry dzikim nie zahinieš, Čarnobylem nie zaraścieš». I navošta aŭtaru było praz tryccać hadoŭ pierajnačvać ułasnuju pieśniu? Na «Biełaruś, lasnuju ružu, što da kamunizmu krokam mužnym prakładaje viečny śled». Niaŭžo aŭtar tak vieryŭ u toj kamunizm, što vyrašyŭ pałamać ułasnuju pieśniu? Navat u vieršach ab Sibiry jon nia moh abyści toj kamunizm bokam. Tamu ja j chacieŭ zazirnuć u śpisanyja jahonaju rukoju arkušy listoŭ, kab znajści mienavita tam choć namiok, choć kavałačak jahonaje viery. Ale listy tak i nie znachodzilisia...

— Adnojčy viečaram pryjechali da jaho piśmieńniki — Hlebka, Broŭka, Kandrat Krapiva j jašče niechta. Heta byli pieršyja dni, jak jon viarnuŭsia ŭ Biełaruś ź lahiera. Z pasialeńniaŭ. Jany pryjšli da jaho, kab vykazać jamu svaju pašanu. Ja bačyła zdala, jaki tvar byŭ u Duboŭki, i ja zrazumieła, što jamu heta nia vielmi pryjemna — ichny pryjezd. Jon mnie nie raskazvaŭ, pra što jany havaryli. Ja j nie pytałasia. Ale jon mnie skazaŭ, što jany byli datyčnyja, što jaho, maładoha čałavieka, jaki padavaŭ nadziei i ŭžo mieŭ imia, pasadzili. Vidać, jon viedaŭ, chto ź ich byŭ datyčny da hetaha. A, moža, usie razam, nia viedaju. Ale takuju frazu jon skazaŭ. Jon skazaŭ: «Jany pryjechali paprasić mianie, kab ja daŭ im apošniuju paemu. Jany chočuć jaje nadrukavać». Ja spytałasia: «Vy dali?» «Nie, — skazaŭ jon, — navošta? Ja im skazaŭ, što ja nie pisaŭ paem, bo ŭ mianie nie było papiery».

Jakaja kinematahrafičnaja scena! Mnie zhadaŭsia padobny frahment z Šukšynskaj «Kaliny krasnaj». Zalaŭreačanyja j raspaŭniełyja, u dobrych harniturach i halštukach, na mašynie pryjaždžajuć byłyja siabry da siabruka, jaki tolki što vyjšaŭ ź niavoli. Kab padtrymać maralna... I tak nie kładucca ŭ hety siužet Duboŭkavy paniehiryki kamunizmu z partyjaj. Niaŭžo ŭsio tolki dziela taho, kab jašče raz pierastrachavacca?..

 

— Potym ja atrymała ad jaho niamnoha, dva ci try listy. A potym mnie skazali, što jon ciažka chvareje, i naohuł jon, mnie zdajecca, bolš nie chacieŭ pryjaždžać siudy, u Biełaruś. Moža, ja pamylajusia, ale mnie zdajecca, što ŭ jaho ŭ dušy była niezalečnaja rana ci što... Kryŭda...

Kali jon byŭ u łahiery, u jaho na froncie zahinuŭ syn. Heta niemahčyma sabie ŭjavić. Jon u lahiery, jon «vorah naroda». A syn na froncie pamiraje za jahonuju niesvabodu...

U listach... Jon prysłaŭ mnie piśmo čysta pabytovaha charaktaru. Tam nie było vysokich materyjaŭ. Jon ničoha nie pisaŭ pra svaju tvorčaść. Jon pisaŭ, jak naładžvajecca jahony pobyt. Była niejkaja razmova pra kvateru. Jon pytaŭsia, što ja rablu, što ja pišu. Jon viedaŭ, što ja pačynała zajmacca žurnalistykaj. Suciašaŭ niejak mianie. Takija vielmi chatnija, vielmi dobryja listy. Jon šmat havaryŭ pra toje, što byŭ u maim vieku, kali jaho aryštavali. I što tady ŭ jaho było stolki planaŭ... I što, jon spadziajecca, što ŭ mianie taksama jość plany. I što majo žyćcio składziecca lepš. Zaprašaŭ u Maskvu. Ja źbirałasia. Ale nia pamiataju, što mnie pieraškodziła tady. Nie pajechała. I potym vielmi škadavała. Kali ja daviedałasia, što jaho nia stała. Dla mianie heta była vialikaja strata. Ja nia viedaju, čamu tyja try tydni byli takimi važnymi ŭ maim žyćci... Vidać, niešta zapaŭniała mianie.

My tak i nie znajšli tych listoŭ z Maskvy. A było b cikava pačytać stary list pra novuju kvateru. Niaŭdziačnaja ŭsio ž heta sprava — sudzić ci apraŭdvać paeta, jaki, chutčej za ŭsio, ščyra namahaŭsia praniknucca svaim časam ź jahonymi dasiahnieńniami j radaściami. My nia volnyja abirać sabie časy. A tym bolš madelavać — što było b z Šekśpiram, kali b jon naradzisia ŭ pačatku dvaccataha stahod́dzia dzie-niebudź pad Pastavami...

Źmicier Bartosik


Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0