Maładziacca staryja jabłyni…
Kaštany radasna vitajuć soniejka…
Bujajuć ciulpany…
Chutka raskvitnieje barbarys…
Jabłynievy ćviet. Prajści pobač i nie spynicca, kab udychnuć — niemahčyma.
Pračynajucca vinahradnyja łozy…
Kvitniejuć parečki…
«Pa-nad biełym pucham višniaŭ…»
Ciešać voka jarkija kolery…
Lepiej za doŭhačakanuju viasnu ŭ horadzie moža być tolki viasna ŭ vioscy. Jana paŭsiul, jana nieprymietna pranikaje ŭ ciabie samoha, joju dychaješ i nie možaš nadychacca… Maładaja sakavitaja zieleń na fonie praniźliva-błakitnaha nieba, achutany ašałamlalnym vodaram sad, jaskravyja farby kvietak…
Samo žyćcio.
0
0
0
0
0
0