Jak dziŭna ŭsio ŭładkavana. My pišam pra ŭsiakaje važnaje: pra nadziei na kredyt MVF, pra čarhovy rost cen, pra Liviju i samuju maładuju dziaržavu ŭ śviecie Paŭdniovy Sudan. A ŭ Navapołackaj kałonii ŭ hety čas doŭha, spakojna, mietadyčna, pavolna faktyčna zabivajuć chłopca.

Za dva ź nievialikim miesiacy ŭ kałonii — piaty raz štrafny izalatar. Ahułam užo bolš za miesiac karcara.

Nie zabojca, nie recydyvist, nie hvałtaŭnik, nie dušyciel maleńkich dziaciej i starych babul.

Mikita Lichavid usiaho tolki vyjšaŭ 19 śniežnia pratestavać suprać takoj sistemy, u jakoj ludzi — łahierny pył. U jakoj kožny zaŭtra moža apynucca ŭ turmie i z kožnaha zmoža ździekavacca jaki-niebudź «novy biełarus» — haspadar zony.

ŠIZA (štrafny izalatar) — heta kali tolki raz na tydzień vyvodziać na špacyr. Vy ŭjaŭlajecie, što takoje siadzieć u kamiennaj kletcy ŭ tryccacihradusnuju śpioku!

ŠIZA — heta kali ničoha nielha, navat čytać knihi abo haziety.

ŠIZA — heta pastajanny hoład.

ŠIZA — heta katavańnie. I pra heta daŭno kažuć pravaabaroncy.

Bolš za miesiac katavańniaŭ…

Užo ŭ kancy maja ŭ čas sustrečy z synam maci ŭbačyła, što ad jaho zastałasia pałova. Tonkija, amal dziciačyja, ledzianyja ruki.
Jana ŭvieś čas raścirała hetyja ruki, kab choć krychu sahreć. A jon supakojvaŭ: «Mama, nie chvalujsia, ja dychaju ŭ fortku».

Ja ŭpeŭniena: Mikita navat nie moža raskazać nikomu, što na samaj spravie pieražyŭ za hetyja dva miesiacy, bo ŭ dobrych synoŭ jość tabu na skarhi; jano sfarmulavana prosta: «Mama, nie chvalujsia…».

Žach u tym, što hetymi karcaram jany albo zabjuć chłopca, albo pakalečać.
U kałonii jon padajecca niezakonna asudžanym i nie padpisvaje nijakija papiery. Jon ustaje na padjom, vychodzić na zaradku, ale praktykavańniaŭ nie robić, prosta staić. Kali ŭ jaho pytajuć — čamu? — Jon adkazvaje, što asudžany niezakonna, i što pakul ź jaho nie zdymuć abvinavačvańnie, nijakich rasparadžeńniaŭ vykonvać nie budzie. Hety bunt bačyć uvieś atrad, i, napeŭna, tam šmat takich, niezakonna asudžanych. Kab prykład nie byŭ zaraźlivy, kab takim ža čynam inšyja ZK nie stali damahacca pierahladu prysudu, Mikitu raz za razam adpraŭlajuć u ŠIZA. Dziesiać sutak karcara, piatnaccać, piać, dvaccać…

Kali b jon abviaściŭ haładoŭku, kali b jon rezaŭ sabie vieny — heta było b hrandyjoznaje NZ, administracyja kałonii pisała b tłumačalnyja va ŭsie instancyi i naŭrad ci apraŭdałasia b.

Ale Mikita abraŭ inšuju formu buntu, pa sutnaści — inšuju formu samahubstva.
I ŭsio, što adbyvajecca, apynułasia jak by ŭ ramkach zakona.

Samaje strašnaje, što my ŭsie razumiejem: nivodny sud u našaj krainie nie pierahledzić prysud Mikitu Lichavidu i inšym palitviaźniam. Bo kiraŭnikom dziaržavy było skazana: «Prysudy spraviadlivyja, palitviaźniaŭ u Biełarusi niama». Navat kali Mikitu zhnajać u karcary, ni sudździa Natalla Pykina, ni prakuror Anton Zaharoŭski nie pryznajuć, što na ich sumleńni čałaviečaje žyćcio. I načalnik navapołackaj kałonii Alaksandr Sivocha nie pryznaje. I načalnik hetaha načalnika… Choć u hłybini dušy kožny ź ich razumieje, što hety chłopiec nie złačyniec, jon hieroj.

Aficyjoznyja ideołahi zaraz zaŭsiody buduć prajhravać ŭ baraćbie za rozumy i sercy biełarusaŭ, bo jany zmahajucca voś z takimi pacanami
— chudzieńkim, virłavokim, ale niahnutkim ŭ svaim žadańni žyć u svabodnaj i spraviadlivaj krainie. A ich hieroi spačatku za vialikija hrošy trenirujucca raźbivać na svajoj hałavie cehłu, a potym vychodziać na vulicy i pa troje-čaćviora kidajucca na mirnych ludziej, atrymlivajučy ad hetaha niejkaje dzikaje zadavalnieńnie.

Ale mienavita tamu, kali b u mianie była mahčymaść sustrecca ź Mikitam Lichavidam, to ja b jaho prasiła pabierahčy siabie, rabić hetuju praklatuju zaradku. Bo kab nieludzi nie kiravali balem, narmalnym ludziam treba žyć, i pažadana — žyć doŭha.

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?