Śnieh idzie, pakidajučy ŭ mienšaści hod.
    Pradavačkam dva tydni raskošy:
    mandarynki z šampanskim — i budzie dachod,
    poki ŭ nas nie zakončacca hrošy.
    Prylacić Mikałaj u kaladnych saniach.
    Nadajuć adnakłaśnicy busiek.
    U spartzale jalinka ŭ śviatočnych ahniach,
    a pad joj — chto b vy dumali? Trusik.
    I zapalacca śviečki, i stvorać intym,
    i pryjedzie ŭ paŭnočnym tramvai
    pryhažunia‑Śniahurka, i hańba ŭsim tym,
    chto kazaŭ, što jaje nie byvaje!
    Nie zamierźni, hladzi! Ty i sam Dzied‑Maroz,
    sini nos dla ciabie nie pytańnie,
    sivizna ŭ baradu, a spynicca — nie los.
    Bačyš zorku? Zahadvaj žadańnie!
    Zahadaj pra siabie, jak Druhi Prezident,
    kab baćkoŭ svaich słuchali dzietki;
    kab kachanki nie źmierźli na vulicy ŭščent,
    pad futerkam chavajučy kvietki.
    Mikałaj‑kanśpiratar, stary dysident,
    padarunki schavaŭ u škarpetki
    i, čytajučy vierš za kaladny prezient,
    nie zvaliŭsia nichto z taburetki.

Śniežań 2009

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?